sobota, 29 sierpnia 2009

















CENTRUM HANDLOWE (fragment dedykowany Marcie Panasiuk)
Centrum handlowe podobnie jak wiekszosc rzeczy w USA jest podobne do tych Europejskich ktore widzialem a jednoczesnie inne :) - postaram sie skupic na roznicach :D
Poniewasz centurm znajduje sie dosyc daleko od naszego apartamentu(ok10mil) skorzystalismy z uprzejmosci znajomego Tunyzjeczyka ktory nas tam zawiozl i przywiozl z nas tamtad.
Huntington Mall przypomina raczej Janki - otacza go duza ilosc sklepow typu Best Buy(nasz elektroworld) czy sklepow z butami ale sa tez perelki jak ogromny sklep z dekoracjami na imprezy i sluby :o

Wnetrze sklepu raczej przestronne i przez to malo tloczne w porownaniu do np Arkadii.
Roznice widac w samych sklepach, sa duzo mocniej aranzowane niz te w polsce. Czasem mozna zobaczyc caly sklep stylizowany na wiejska rezydencje(wlacznie z wejsciem do sklepu) czy jaskinie. Niektore byly naprawde czadowe. Nawet jesli sklep nie wyroznia sie specjalnie to jego fasada i tak jest duza i kolorowa - mozna powiedziec "mocniejsza" niz jego odopowiednika w Europie.
Jesli chodzi o ceny to sa nizsze (przy kursie dolara do zlotowki3:1) o jakies 20% - kiedy nie ma promocji - np wlasnie teraz:( Innymi slowy bez rewelki. Oczywiscie sa jakies promocje kup 2 to 3 za darmo itp. Ale sa szalenie niejasne - z tego co sie orientowalem nawet dla samych Amerykanow pozaostaja loteria. Zaleta natomiast jest to ze asortyment mocno rozni sie miedzy markami - miedzy sklepami. To daje wiekszy wybor niz u nas. Mozna np kupic DZINSY ktore nie sa rurkami:D
Pomimo tego ze niczego sobie nie kupilem ciesze sie z wyjazd. Nastepnym razem kiedy juz bede znal miejsce poradze sobie lepij z podejmowaniem decyzji.
MSZA SW
Bylem dzisj na mszy sw w Marshall Catholic Newman Center . Ogolnie liturgia wygladala jak na luznej Oazie (tzn tyle moge powiedziec o ogolnym duchu nie o stricte regulach- nie moj kontynent, nie moj kraj- maja napewno inne zasady) W budynku znajduje sie kaplica w ktorej poza msza sw moga odbywac sie inne spotkania i sporo pomnijeszych sal oraz kuchnia. Atmosfera w moim odczuciu byla mocno wspolnotowa (byly piesni ktorych slow nie znalem ale melodie juz tak:D

Mysle ze duzo moge wyniesc z tego miejsca! Zaczoelm sie nawet zastanawiac czy nie jechac z nimi na jesienna przerwe. Chyba ze jednak wybierzemy sie wtedy do Washingtonu:)


Za jedno jednak objade hamburgerowcow po calosci! A co bede im zalowal. nie bylo kleczenia na przeistoczeniu. Wogole nie bylo kleczenia wtrakcie mszy sw. Boje sie ze to dlatego ze niema klecznikow:/ Leniwce parszywe. Nie wiem jak jest naprawde ale na tyle na ile patrze amerykanie sa raczej wygodni.
Tu kilka przykladow:

-brak klekania na mszy sw (juz bylo ale moja bulwera ciagle trwa ;)
-reczniki papierowe w toalecie (dzialaja na fotokomurke - podsuwasz reke wysuwa ci sie odpowiednio dlugi kawalek)
- spieniacze do mydla w lazienkach
-dzrzwi mozna otwierac na ogol przyciskiem(to chyba ku wygodzie osob niepelnosprawnych - ale zdrowi tez z tego korzystaja)
- divethru...tu wszystko moze byc drivethru w samy huntington jest BANK- drivethru Apteka - drivethru i niezliczona ilosc barow i "restauracji" drive thru.
- niekonczace sie alejki z gotowymi produktami w sklepach.
No wiec sa chyba naprawde wygodni...
Zakoncze zdjeciem Catholic Newman Center.

A i szczerymi przeprosinami za nieregularnosc ukazywania sie postow. Obiecuje ze ustale jakis staly grafik wciagu 2 tygodni. Zobacze jak bedzie wygladalo moje "porzycie" z internetem jak bede mial swoj komputer.
ZAPRASZAM DO ANKIETY!

środa, 26 sierpnia 2009


Zaczynam od serdecznych pozdrowien dla Agi:D

A i dla Piotrka S i Agaty B z ktorymi wlasnie rozmawim na chacie przez co post bedzie nieskladny.

Z tego co kilka osob napisalo w komentarzach emailach to czesc osob ma problem z odnalezieniem mojego bloga. Grazynka jak mozesz wyslij linka wspolnocie(za ktora tak tesknie) A i jak ktos chce to oczywisice moze komus polecic mojego bloga np. jako opis na gg (o ile jest wart polecenia)

Zawsze milej sie pisze kiedy jest sie pewnym ze ktos to czyta.

Uczelnia
Od poniedzialku mam pierwsze zajecia na MU.

W poniedzialek :
"psychology of learning"(psychologia uczenia sie) - prowadzi je smieszna okraglutka Pani Doktor jakas tam. Zajecia sa moim zdnaiem ciekawe (mialem je w pn i dzis po1.15h). Jako prace domowe bedziemy uczyli Sniffego(wirtualny szczur) roznych rzeczy. Ciarki szczescia przechodza po moich plecach na mysl o pieszczeniu go elektro wstrzasami . Bomba, do tego duzo dyskusji w trakcie zajec i 3 testy wciagu roku. Mysle ze duzo juz bede umial dzieki pracy w terapi behavioralnej :) - tym bardziej po dzisiejszych zajeciach - babeczka zdecydowanie jest zorientowana behavioralnie.

Wtorek:
"adult development"(rozwoj doroslych) - prowadzi mlody murzyn - asystent profesora. Zajecia beda glownie polegaly na dyskusji i pisaniu przemyslen. do tego 3 testy i jeden esej do napisania wciagu semestru. Gosciu wydaje sie naprawde zangazowany. Co wazne(potem napisze czemu) nie wymaga ksiazki
"abnormal psychology" (psychologia zaburzen) - Prowadzi dr. Wyatt - zajecia wygladaja na takie
na ktorych bedzie najtrudniej. Duzo nauki i niestety wymaga dwuch ksiazek:/
"psychometrics"(psychometria) - prowadzi mloda szczupla(dla odmiany) pani Doktor. Chyba bedzie trudno i ciekawie - mamy stworzyc wlasny test psychologiczny.

Dzisja to samo co w pn.

Odnosnie ksiazek to sa strasznie drogie - szacuje ze na 4 wymagane narazie podreczniki wydam ok200-300$ - fortuna!! i to za uzywane :/

Ogolnie widac ze wtrakcie zajec bedzie duzow wiecej interakcji :) Mysle tez ze poziom nie bedzie niski. prawdopodobnie proste egzamiy nadrobimy duzymi dlugimi pracami domowymi :)

Grupy na zajeciach byly raczje sztywne ale moze sie jeszcze cos rozkreci - sie zobaczy.

Silownia
Oczywisice ze chodze tu na silownie - jak narazie codziennie po ponad 1h:) Jest blisko w kompleksie village on six . Jest tez dosyc dobrze wyposarzona :) Jak kupie sobie adidasy to zaczne chodzic na scianke wspinaczkowa i basen w centrum rekreacynym.

USPOKAJAM WSZYSTKICH - narazie nie tyje strasznie ;)

Jedzenie:
To prosze ja was moj ulubiony temat :D
Generlanie to staram sie unikac crap foodow (gowno zarcia) po pierwsze ani mi to nie smakuje ani napewno nie jest zdrowe. Raczej gotuje sobie obiady (chicken brest - piers z kurczaka - RULES). Na sniadanie jem platki z mlekiem i jogurt. Po powrocie z zajec jakis lekki posilek i silownia a potem obiadek :) Czasem posilki na odwrot. Dzis bylem na stolowce szkolnej ;) - na zdjeciu. Wykupuje sie abonament posilkowy(meal plan). Moj wyglada tak ze za350$ dostaje 50 posilkow i do tego mam 50$ na wydatki w roznych miejscach na terenie kampusu. Stolowka to raczej ogromny bar w stylu szwecki stol. Jest to duze pomieszczenie w ktorym sa rozne stanowiska - ktos robi kanapki, ktos salatki, ktos podaje pizze, ktos inny hamburgery, owoce, generlanie podchodz sie i prosi o nalozenie danego produktu -poniewaz placi sie za wejscie to mozna zjesc ile sie chce :D - dla tego te 6$ to calkiem moim zdaniem przystepna cena. Mile jest tez to ze zawsze mozna sobie wybrac skladniki np: kanapki lub saltki. Mam zamiar jesc w tym miejscu 3 razy w tygodniu. Sa tez inne miejsca ktore mozna wybrac - konkuruja ze soba o klienta. Pewnie przejde sie tam nastepnym razem.

Zakoncze jeszcze kiepska wiadomoscia - jestem raczje chory wiec czuje sie podle :/
ps
Damian ze zdjeciami bedzie ciezko - najpierw musze kupic sobie komputer pozniej aparta.

poniedziałek, 24 sierpnia 2009



Pomyslalem ze tytulem nidzielnej niespodzianki umiszcze zdjecia z mojego pokoju - zebyscie mogli zobaczyc w jakich strasznych warunkach przyszlo mi zyc ;)





















Ogolnie jestem zadowolony z efektu jaki udalo mi sie osiagnac za zdecydowanie niska kwota jaka chcialem na ten cel przeznaczyc - nie bede rujnowal budrzetu skoro za 10miesiecy pozegnam sie z tym miejscem a do Warszawy prawdopodobnie nie wezme niczego z elementow wystroju.
Poniewaz wczoraj byla niedziele postaram sie opisac wyglad liturgi i wspolnoty parafialnej(na tyle na ile zaobserwowalem w ciagu 2 tygodni).
Tak jak pisalem to zaostalem bardzo pozytywnie zaskoczony naprawde ogromnym podobienstwem do mszy sw w moim kosciele parafialnym. Roznice ktore zucaja sie w oczy to przedewszystkim wieksze zangazowanie swieckich. Spiewy sa prowadzone przez schole(bardziej chor) moim zdaniem na fajnym poziomie a poniewaz kazda lawka ma swoje spiewniki to parafianie wlaczaja sie i spiewa raczej caly kosciol. Kolekta(zbieranie tacy) zjamuja sie nia rownierz ludzie swiecy - 4 milych Panow przechodzi synchronicznie po kazdej stronie 2 rzedow lawek po czym z sypuja pieniadze(glownie czeki w kopertach - niekiedy pospiesznie wypisywane wtrakcie kazania) do jednego worka i zanosza je pod oltarz. Procesja komunijna- jest moim zdniem naprawde zmyslnie zorganizowana. Wszyscy wstaja i zaczynaja podchodzic rzedami od przodu. Keidy ktos przyjmie Pana Jezusa wraca do lawki i kleka. Kiedy juz wszyscy klecza z tych ktorzy przyjeli komunie ksiadz zakoncza obrzed modlitwa. Podczas kazania kaplan nawiazuje dialog z parafianami ktorych jest calkiem duzo. Po procesji wyjscia staje w drzwiach i rzegna wychodzacych z kosciola. Ogolnie mozna zobaczyc ze poniewaz jest to dosyc mala wspolnota(pewnie na msze przychodzi ok500osob)to wszscy sie znaja. Sadzac po ogloszeniach i gazetce parafialnej - zyja po bozemu. To tyle z moich perfidnych ocen.
We wtorek pewnie pojde do spowiedzi - mam nadzieje ze rozwieje sie wtedy moja ostatnia watpliwosc - czemu az tyle osob przystepuje do komuni swietej - czy to tak dobrze, czy raczej wynika to z niskiego poziomu katechezy odnosnie grechu i sakramentu pojednania?
Podsumowujac - urzekla mnie talbliczka nad zakrystia "Well come my friends" .
Dzisiaj wielki dzien - pierwsze zajecia - Psychology of learning. - We will see....




















piątek, 21 sierpnia 2009

Zaczne od serdecznych pozdrowien dla MARTY P. ktorej nie zdaze odpisac dzis na email bo pisze tego posta i Agate B z ktora walasnie czatuje.
Dzisiaj znow bedzie bez polskich znakow - pisze w bibliotece na naprawde pieknym 30' Maku - to nie to co PC-ty te sa jakies takie ladne i przyjazne:)

Przed wczoraj przeprowadzilismy sie z akademika do Village on six. Tu jest naprawde ladnie(po szczegoly kliknij tutaj)
Po dwuch dniach zakupow w Wallmarcie udalo nam sie troche uzadzic i kupic podstawowe rzeczy(tabletki do zmywarki, srodki czystosci, naczynia, meble itp)
Generalnie to z cenami sprawa wygladaja tak (przy kursie1:3) jedzenie hurtowo jest troche tansze niz w polsce. Srodki czystosci podobnie jak papu:) Ale ubrania(kupilem dzis 8 par slipkow markowych za 6$:), meble, elektronika o wiele tansze a i oczywiscie odzywki na silownie tez sa w owiele bardziej korzystnej cenie :D

Przed wczoraj bylismy na imprezie z Tunyzejczykami - bylo bardzo milo - nie tylko sa pomocni i fajni ale tez naprawde madrzy - da sie pogadac. Oprocz tunezow;) byl tez Alehandro - chlopak z meksyku i jego narzeczona- Ester. Ester byla 2 lata temu w raz z pierwsza tura programu atlantis w USA. Poznala wtedy Alehandro jakis czas temu sie zareczyli, poznali swoje rodziny itp. Ta czadowa Wegierka planuje przeprowadzic sie tutaj i rozpoczac drugi kierunek na MU - uwazam ze to naprawde romantyczna para.
Zajecia na imprezie - standart palenie sishy i picie piwa :)

Napisze jeszcze o mojej malej radosci:)
DARMOWE ZARCIE ;)
Wczoraj wieczorem bylismy na kolacji(barbekiu) u Dr Wyatta. Jak juz mowilem lubie go bardzo a od wczoraj lubie tez jego zone - kiedy uslyszala ze chce tu kupic prezent dla Martynki Gasik i Krzyska Wrobla wziela mnie do salonu i zaczela opowiadac co z tutejszych produktow moglo by sie nadawac :) Oprucz tego mielismy mnustwo radosci z basenu i trampoliny :)
Dzis z koleji odbyl sie piknik przywitalny dla studentow z innych karjow (internacional student's) tez darmowe jedzenie i to nawet dobre :D
Jutro jest otwarcie recreation center - tez darmowe zarcie - i jak tu nie lubic MU ??:)

Na koniec chce polecic film muwiacy o historii mojego uniwersytetu (MU)
WE ARE THE MARSHALL - nie tylko pokazuje klimat uczelnie i miasta ale jest tez poprostu dobry:)
tu jest recenzja na filmweb

wtorek, 18 sierpnia 2009


Więc najpierw się pochwalę że z polszczyłem komputer na którym teraz piszę (dodałem mu polskie trzcionki a modzili zainstalowałem język polski) - specjalnie dla was i trochę dla siebie - po rocznej nie obecności za bardzo bym przywykł do pisania bez naszych specyficznych znaków :)

Kolejną dobrą wiadomością jest to że wreszcie dostaliśmy stały dostęp na terenie całego pięknego (naprawdę jest piękny - dech zapiera) kampusu dostęp do internetu - teraz mogę gdziekolwiek usiąść i serfować po internecie :)
Teraz np. piszę z mojego akademika z miejsca oznaczonego czerwona plamą na zdjęciu:) ^^ - to jest tam.

Obiecałem że opisze trochę akademik:

Więc na uniwersytecie marshalla znajduje się 9 akademików. Ja obecnie mieszkam w "Twin Towers East" to ten po prawej:) Jest to akademik głównie przeznaczony dla freshmenów - pierwszo roczniaków do których my jako goście też się zaliczamy. Są tu raczej średnie warunki - dwie osoby w ciasnym i raczej mało ładnym pokoju. Więcej zdjęć możecie zobaczyć TUTAJ. Jak widać meble chociaż stare i raczej brzydkie to są bardzo praktyczne - naprawę jest gdzie się rozpakować. Na każdym piętrze znajdują się dwie łazienki, pralnia i mikrofalówka. nic specjalnego i to z pewnością nie za takie pieniądze, do tego nie wolno tu ani pić ani palić. Mimo to Węgierki które dzisiaj poznaliśmy zdecydowały się na mieszkanie właśnie w tej lokacji.

Co u mnie słychać:

Dzisiaj byliśmy na campus tour z Dr. Wyattem - super gościu. Poznaliśmy resztę uczestników programu Atlantis(Węgierską część) niestety chociaż miłe są to same dziewczyny:/ Strasznie mi szkoda bo przydał by mi się tu jakiś towarzysz (tak pije do słowa Socjusz[ socjusz z łaciny to towarzysz]) z którym mógłbym fajnie spędzać czas, czuje się trochę samotny, mam jednak nadzieje że to się zmieni wraz z poznaniem nowych ludzi podczas zajęć. Jeśli chodzi o samo spotkanie było raczej miło. Wyatt naprawdę jest ekstra gościem, oprowadzając nas po kampusie przedstawiał nas różnemu personelowi szkolnemu z uśmiechem na ustach mówiąc to moi studenci z europy:)
Kampus jest piękny, biblioteka robi ogromne wrażenie. jest naprawdę dużą, nowoczesna, i bardzo wygodna - mnóstwo kanap i foteli na których można sobie usiąść i się po uczyć TUTAJ SĄ ZDJĘCIA. ale moje ulubione jest centrum rekreacji - napisze o nim kiedy indziej:)
No to tyle na dzisiaj - pozdrawiam was serdecznie.
Wiec laptop nr 3 nie dla sie naprawic:/
teraz pisze z biora Dr. Wyatta wiec mam tylko chwile:(
No to pozdrowie was do jutrzejszego wieczora - kiedy sprobuje miec czas zeby cos skrobnac.

niedziela, 16 sierpnia 2009

laptop

Wiec obiecalem ze napisze cos wiecej o akademiku - zrobie to pewnie jutro lub po jutrze.
Teraz napisze co slychac i dla czego nie napisze o akademiku :)

Wiec na nasza rozkoszna wycieczke wzielismy 3 laptopy:

Laptop 1)
Wlasciciel : Marta

Zostal w samolocie z Amsterdamu do Waszyngton
Co smieszne poniwasz rodzice Marty dali jej skurzany futrzny (korzychowy) pokrowiec prawdopodobnie zostal wziety za poduszke - male szanse na odnalezienie

Laptop 2)
Wlasciciel: Asia

Wiec dziala przez pierwsze dni ale potem sie zepsol - kiedy byl pod moja opieka. Po prostu sie nie wlacza :/ - mam zlota reke do komputerow

Laptop 3)
Wlasciciel: Agata

Niechcial sie laczyc w odpowiedni sposob z internetem. Poprosilismy o pomoc znajomego tunyzejczyka ktory wlasnie skonczyl go naprawiac:) Wlasciwie to jego kumpel u ktorego wlasnie siedzimy(korzytam z jego laptopa co tlumaczy brak polskich znakow:]
Ci goscie sa niesamowicie mili - i szalenie uczynni. Naprawde ogromny pluz dla nich

Laptop 4) - ???
Wlasciciel: Michal

Nie wiem czy to madre i odwarzne kupowac sobie komputer przy moim "szczesciu" do sprzetu elektronicznego ;)

Co slychac dzisiejszy dzien minol pod znakiem spania i czytania ksiazek oraz tego milego posiadywania u nowych znajomych. Do ktorego zreszta wracam - bo to nie grzecznie za dlugo sie nie odzywac :)

Co do komentarzy:
Kolory narazie zostaja - potem moze zmienie :)
Lubie Cie Gosiu

piątek, 14 sierpnia 2009

OGROMNE



OGROMNE.

Generalnie Tym co rzuca się w oczy po wjechaniu do ojczyzny hamburgera (właśnie skończyłem jeść cheeseburgera w Burger kingu) jest rozmiar rzeczy którymi otaczają się Amerykanie - wszystko jest ogromne: samochody, domy, porcje jedzenia w fast food, meble itp. (tzn. większe niż w Europie [nowe okrycie z wyjazdu - Europejczycy mają umiar])Kolejną cechą którą moim zdaniem charakteryzuje przedmioty które można tu spotkać jest praktyczność, czasami nawet przechodząca w moim zdaniem rozpieszczające lenistwo względem użytkowników. W ciągu najbliższych dni postaram się opisać pojedynczo kilka takich ciekawych "przedmiotów" które zdążyłem tu spotkać :)

SAMOCHODY

Ponieważ nasz samolot był zawsze śnie o 45min to musieliśmy chwile poczekać na nasz "komitet powitalny". W tym czasie stwierdziłem że zwiedzę przy lotniskowy parking. Od razu dostrzegłem pierwszą różnicę - samochody. Poza tym że nie da się tu spotkać wiodących marek widocznych na naszych ulicach - Fiat, Citroen, Skoda, Peugeot, Opel, Volkswagen (miłym wyjątkiem są nowiutkie "garbusy"). Zastępują je Chryslery, Dodge, Pontiacowi itp. Pojazdy które dzielimy z "przyjaciółmi z za oceanu" to Toyoty, Hondy(tzw. "tanie samochody") oraz BMW i Mercedesy oczywiście obecne są w swoich największych i najdroższych wersjach. Jednak jeśli chodzi o samochody zdecydowanymi królami są wszechobecne Pickup-y (zdjęcie ściągnąłem z netu - nie mam za dobrego dostępu do aparatu). Są przeróżnych rozmiarów na ogół naprawdę wielkie. Oprócz tego widać sporo samochodów terenowych i sportowych( Mustangi :D Ogólnie tworzą krajobraz jak z filmu - zupełnie inaczej niż w Europie.


Skoro się pytacie to postaram się napisać też co u mnie słychać:)
Wiec mieszkamy na razie(do docelowego mieszkania przeprowadzimy się za ok tydzień) w DUŻYM 15 piętrowym akademiku(opiszę go jutro). Czas mija raczej sielankowo(wczoraj i dzisiaj). Wstajemy ok 11(w warszawie jest wtedy 17), mój organizm na razie jest nieprzestawiony i raczej świruje jeśli chodzi o spanie(np teraz jestem raczej senny). W ciągu dnia chodziliśmy po mieście. Ponieważ generalnie na dworze jest gorące i nie miłosiernie pranie! To raczej przechodzimy od miejsca z klimatyzacją do miejsca z klimatyzacją(wszędzie jest włączona na tak niską temperaturę że razem z dziewczynami noszę ze sobą sweter). Wczoraj dzień minął nam na poszukiwaniu NORMALNEGO sklepu - USA vs. POLSKA 1:0 - nie udało nam się go znaleźć. Tu wszędzie są knajpy, fast foody ale niema normalnych sklepów - to naprawdę jest nie pojęte. Jest oddalony Wall Mart ale za daleko żeby tam dojść piechotą a komunikacja miejsca jest znikoma (wszyscy mają samochody) no nic dzisiaj będzie dogrywka. Wieczorem oglądaliśmy Housa (dzięki Piotruś:) a potem trochę czytania i do spania.


Dzisiaj byliśmy w kinie.
Julie&Lulia - z Meryll Streep w roli głównej - sielankowy i dla mnie(zastrzegam że jestem facetem) momentami nudny, ale rola Meryll - pełna klasa dla tego polecam serdecznie zwłaszcza na poprawę humoru - szalenie pozytywna opowieść.

Zakończę serdecznymi pozdrowieniami dla JOLI :)

ps
zapraszam do komentowania - napiszcie czego brakuje na blogu - czekam na pomysły

ps 2
coś się kopie z rozmiarami napiszcie czy wszystko wygląda ok u was



Witam was Bardzo serdecznie na moim blog-u :)
to tyle z formalności.

Wiec podróż była DŁUGA!
Chce napisać żę dla mnie było to niezłe przeżycie - pierwszy raz leciałem samolotem.
Najpierw śmiesznie małym z Warszawy do Amsterdamu - miałem fajną miejscówkę koło okna jak co druga osoba - dwa rzędy po 2 osoby. Głosy o obrzydliwym jedzeniu na pokładzie były wysoce prawidłowe- byłem tak głodny że zjadłem wszystko:)

Po 30 minutowym biegu na lotnisku w Amsterdamie (przylot z jednego końca a odlot z drugiego) wsiedliśmy do dużego boeinga 767:) ten był cool a United Airlines serwowało jedzenie na jakimś poziomie (mikrofali:P ale mieliśmy małe telewizorki więc odświeżyłem sobie Volwerina i obejrzałem Seventeen Again.

Po 8 godzinnym locie wylądowaliśmy na lotnisku a Waszyngtonie. Na lotnisku nie mogłem się powstrzymać przed z próbowaniem kuchni regionalnej - polecam każdemu kto nie brzydzi się tłuszczu frytki i burgery z "Five guys". Z stamtąd miniaturowym samolotem śmigłowym (dla odmiany po odrzutowcach) na lotnisko w Charleston - samolot był kapitalny 37 miejsc w sumie - rzucało go jak łódkę w trakcie sztormu - podobno nasze lotnisko docelowe słynie z turbulencji :) zdjęcie samolotu w górnym rogu:)

Na lotnisku czekał na nas Dr Wyatt w raz z żoną i samochodami które nas przewiozły do akademika (na razie tylko tymczasowego lokum)

Wypadało bym żeby odniósł się do tego co zastałem na miejscu - zrobię to jutro :) (ze względu na różnicę czasu post może ukazać się u was nawet w niedzielę)
Jednym słowem amerykanie i to co ich otacza jest OGROMNE.

OGROMNIE ZAPRSZAM DO KOMENTOWANIA