niedziela, 4 października 2009

Kings Island




Zanim przejdę do właściwego tematu postu kilka ogłoszeń:
-przepraszam za ostatni brak regularności w pisaniu postów! Od tej pory posty będę zamieszczał dwa razy w tygodniu w niedziele i środę wieczorem co oznacza odpowiednio że możecie się ich spodziewać w pn i czw rano :)
-zmiana jest możliwa dzięki temu że mam własnego laptop - do pełni szczęścia potrzeba mi teraz tylko aparatu.


W tą sobotę wybraliśmy się na wycieczkę do King Island - parku rozrywki znajdującego się koło Cincinnati (3h jazdy samochodem). Szczęśliwym zbiegiem okoliczności były to też urodziny Agat(jednej z Polek uczestniczących ze mną w programie Atlantis).

Podróż po nieprzespanej nocy. (imprezowaliśmy w piątek do4.00) miała rozpoczać sie o 9.00 z powodu kłopotów z wypożyczeniem samochodu udało nam się wyjechać o 11.45. Po przerwie na zdrowe jedzenie (Mc Donald) dotarliśmy do celu o godzinie 15.00.

Była to moja druga wizyta w tego typu parku w moim życiu - ztąd przeżycia mam naprawdę duże. Do tego tamten park nie mial pożądnych kolejek

Pierwszą atrakcją na jaką się zdecydowaliśmy była Drop tower.
Jest to najwyższy na świecie obiekt tego typu. Cała zabawa polega na podjeździe na wysokość 26 pieter(!!!) i swobodnym spadku z tej wysokości. Powiem że najgorszym momentem jest podjazd po górę. W połowię wysokości spojrzałem najpierw w dół i myślę - ale już jesteśmy naprawdę wysoko. I potem do góry - ale jeszcze daleko. Potem tylko żołądek w gardle i koniec przejażdżki :) - super sprawa!!

Następnie udaliśmy się na Invertigo.
Udało nam się dostać na miejsca na początku wagoniku. Cała zabawa z tą kolejką polega na tym że najpierw jedzie się w jedna stronę a potem dokładnie ta samą drogą się wraca - ponieważ jazda jest dosyć szybka i nie siedzi się tylko bardzie wisi w wagoniku uważam że jest to dosyć fajne przeżycie.

Nest - The racer.
To stary drewniany rollercoaster który odbył już blisko 90 milionów jazd(!!!). Przejazd bardzo sympatyczny w rytmie naszych okrzyków "We are - Marshall". Chociaż powolny i bez większych bajerów to dzięki temu że drewniany - rzucanie na boki robiło wrażenie (jak ostatni osioł założyłem okulary na ta przejażdżkę - złapałem je w locie:D - kiedy spadały mi z nosa)

Next - Flight of fear.
Kolejka znajduje się w zamkniętym budynku. Cała zabawa w niej polega na naprawdę dużym przyspieszeniu i ciekawych zakrętach w środku budynku. Niestety z powodu właśnie owych zakrętów dziś boli mnie szyja :)

Next - Vortex.
Moim zdaniem to standardowy fajny rollercoaster - dużo pętli dużo spadków - naprawdę fajna zabawa!! - chyba jeden z moich ulubionych - też ze względu na to że kolejka idzie w nim niezwykle szybko!

NEXT (Gwiazda wieczoru) Diamondback.
Jest to największy rollercoaster w parku Kings Island. Na mnie naprawdę robił wrażenie - przede wszystkim przez spadek którym rozpoczyna się cała jazda. Oprócz tego wagoniki są skonstruowane w taki sposób że siedzi się przypiętym jakby do krzesła - nie ma się poczucia bezpieczeństwa które dają zamknięte wagoniki (np w Vortexie). Nie powiem na tym się bałem. Ale ubaw był niesamowity!

Last - The Beast.
Moim zdaniem to On jest prawdziwym królem Kings Island. jest to najdłuższy drewniany rollercoaster na świecie. Do tego z powodu zbliżającego się Halloween byl cały zaciemniony. Przejaszczka nie zapomniana. Całości jest drewniana więc konstrukcja mocno się trzęsła. Wjazd do tunelu w środku krzyki. SUPER!! - nie mogłem się tym jednak w pełni cieszyć - byłem totalnie padnięty. Mimo wszystko bardzo ciesze się z ostatniej jazdy!

Park w fajny sposób przygotowuje się do Halloween - Zgaszone światła aktorzy na uliczkach. generatory dymu Armada podświetlanych dekoracji. Całości wygląda naprawę ciekawie i klimatycznie (po zmroku za dnia jest raczej kiczowate).

Oprócz mnóstwa wrażeń udało Mi się zacieśnić więzy z kilkoma osobami z czego ciesze się równie mocno.

Na górze ja z dwoma pięknymi niewiastami (zdjęcie autorstwa Asi P.)
Na dole Diamonback - w całej okazałości (kosztował 22 miliony $)

ps
uważam że to wielka kicha że w Polsce nie ma żadnego parku tego typu :(

ps2
dla ciekawskich ceny:
bilet do parku 29,99$ Wypożyczenie samochodów + bęzyna = 20$
W sumie 50$ - 150zł :)

4 komentarze:

  1. Niezły pomysł na biznes. Myślę, że w polsce by się to bardzo dobrze przyjęło, sam fakt, że Ci zazdroszczę o tym świadczy. Tylko skąd wziąć inwestora? :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i co? No i miały być te posty z taką regularnością, no miały. I wcale się nie ukazują. Coś system szwankuje. Bo one pewnie miały się niby samoistnie generować dwa razy w tygodniu, co? Hehe! Tak to ustawiłeś, że wrzucasz dwa słowa i jedno zdjęcie i się post pojawia na blogu. A tymczasem, tiru-riru, coś nie działa.
    A wielbiciele w Polszcze czekają na słowa otuchy od swego mentora zza wielkiej wody. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Postów brak... Nawet przestałam spradzać, czy się poajwiło coś nowego :-(

    OdpowiedzUsuń
  4. Wysayłam Mai adres do Twojego bloga, więc postaraj się coś nowego napisać :-)

    OdpowiedzUsuń